Śladami Stasia i Nel

Po wielu latach Staś i Nel postanowili jeszcze raz ruszyć w drogę, którą jako dzieci przebyli najpierw jako jeńcy derwiszów, a potem zagubieni w sercu Afryki. Kilkanaście lat, które upłynęło, odkąd po raz pierwszy wyruszyli z Port Saidu, przyniosło wiele zmian. Kraj Mahdiego upadł, a ziemie przez niego opanowane zajęli Anglicy. Młodzi państwo Tarkowscy nie musieli już odbywać podróży na wielbłądach czy konno. Port Said z Chartumem połączyła nowo wybudowana linia kolejowa. Skorzystawszy z niej, Staś i Nel w dalszą drogę udali się parowcem w górę Nilu, aż do Jeziora Wiktorii. Leżące na jego brzegach miasto Florence opuścili znów pociągiem, który zawiózł ich wprost do Mombasy.

Gdybyśmy dziś pragnęli podążyć śladami ich drugiej wyprawy, napotkalibyśmy wiele problemów. Odkąd byłe kolonie angielskie odzyskały niepodległość, dużo się tutaj zmieniło. Nasza podróż wiodłaby przez kilka państw − Egipt, Sudan, Sudan Południowy, Ugandę oraz Kenię. Potrzebne by nam były odpowiednie dokumenty – paszporty i wizy pozwalające na wjazd do niektórych krajów. Co więcej, nie wszystkie z wybudowanych przez Anglików linii kolejowych wciąż działają. Wiele zostało zamkniętych lub popadło w ruinę; krajów afrykańskich, często ubogich, nie stać było na ich utrzymanie.

Naszą podróż należałoby zacząć w Egipcie, od znajdującego się u wybrzeży Morza Śródziemnego Port Saidu. Bez większych problemów moglibyśmy złapać pociąg do pobliskiego Kairu, a stamtąd do Asuanu – egipskiego miasta znajdującego się nieopodal sztucznego Jeziora Nasera, około 300 kilometrów od granicy z Sudanem. Z Asuanu promem można by dotrzeć do znajdującego się na granicy, ale już po stronie sudańskiej miasta Wadi Halfa. Odchodzą z niego czasem pociągi osobowe do Chartumu.

Gdy już uda się nam dostać do byłej stolicy państwa Mahdiego, rozpocznie się najtrudniejszy etap naszej podróży. Nie możemy, tak jak Staś i Nel, popłynąć z Chartumu do Jeziora Wiktorii. Nie kursują już tędy żadne statki osobowe. Najodważniejsi podróżnicy okrętują się czasem na towarowe barki. Inni wybiorą samolot wprost do Dżuby, stolicy Sudanu Południowego.

Z Dżuby do leżącej nad Jeziorem Wiktorii Kampali, stolicy Ugandy, możemy dotrzeć autobusem. Podróż ta, prowadząca w większości po nieutwardzonych drogach, zajmie około 20 godzin, choć liczy niewiele ponad 600 kilometrów. Z Kampali do Kisumu, czyli Florence, do którego płynęli z Chartumu Staś i Nel, i my możemy na szczęście udać się statkiem. Miasto to jest największym kenijskim portem na Jeziorze Wiktorii. Tu skończyłby się wreszcie drugi etap naszej podróży. W porównaniu z nim podróż z Kisumu do Mombasy to bajka. Najpierw łapiemy pociąg do Nakuru, stamtąd do stolicy Kenii – Nairobi. Z Nairobi zaś kursują pociągi do Mombasy. Udało się. W końcu jesteśmy u celu!

Choć od podróży Stasia i Nell minęło ponad sto lat, okazuje się, że dla tych, którzy nie chcą skorzystać z samolotu, wyprawa z Port Saidu do Mombasy nie stała się wcale prostsza. Afryka w dużej mierze dalej pozostała kontynentem dzikim, przez który niezwykle trudno się podróżuje. Jeżeli zdecydujemy się jednak, by wyruszyć śladami Stasia i Nel, będzie to zapewne wyprawa naszego życia, niesamowita przygoda, którą zapamiętamy na zawsze.

 

Pytania i odpowiedzi

Miasto to leży obecnie w Kenii i nazywa się Kisumu.
Z Kairu do Chartumu koleją, z Chartumu do Jeziora Wiktorii parowcem, płynąc korytem Nilu, z miasta Florence leżącego nad tym jeziorem do Mombasy znów koleją.
Dżuba jest stolicą Sudanu Południowego, Chartum zaś Sudanu. Najłatwiej między tymi miastami podróżuje się samolotem.
Pozostał w Mombasie pod opieką Anglików.